Provided to YouTube by Danmark Music GroupTak – nie · Monika SoleniecSpiewanki pokazywanki℗ Muzyczny DomekReleased on: 2010-01-01Composer: Monika SoleniecLyr
May 4, 2017 - Ženičke milenie , toto bola rýchlovka. Včera okolo obeda zavolal brat, či s nimi nejdem do Slovenského domu v Prahe na akciu " Š
O japierdole, jestem sama w domu z bratem, rodzice wyszli a ksiądz na koledze przyszedł. A ja ubrana jestem po prostu okropnie, już w piżamę sooo… Udajemy, że nas w domu nie ma. 09 Jan 2023 19:33:06
A ja taka dzivočka, cingilingi bom, rada vijem pirečka, cingilingi bom. Rada vijem, rada dam, cingilingi bom, bom, bom, i za kalap zakladam, cingilingi bom. A ja taka jak i mac, cingilingi bom, čarne oči mušim mac, cingilingi bom. Čarne oči mac mala, cingilingi bom, bom, bom, ja še na ňu podala, cingilingi bom.
Tłumaczenia w kontekście hasła "die Jacke nicht angezogen" z niemieckiego na polski od Reverso Context: Da Sie haben sich doch hoffentlich die Jacke nicht angezogen.
Paulina Sobota Konferansjer Aktorka Prezenterka: Każda kobieta jest ubrana jeśli ma na
V25e. Motor Lublin po raz pierwszy w tym sezonie musiał uznać wyższość rywala. Koziołki przegrywają w z Włókniarzem i wyjeżdżają z Częstochowy z pustymi rękami. Najlepszym zawodnikiem gości był Mikkel Michelsen, autor 12 punktów. Duńczyk mimo tego, iż zdobył dla swojej drużyny najwięcej punktów, miał do siebie po meczu pretensje. – Oczywiście wiedzieliśmy, że ta porażka prędzej czy później się przytrafi. Włókniarz to bardzo mocna drużyna, zwłaszcza u siebie w domu, więc przegrana z taką drużyną to żaden wstyd. Czuję, że popełniłem wiele szkolnych błędów na torze i mogłem dzisiaj pojechać lepiej. Biorę na siebie część odpowiedzialności za tę porażkę. Mieliśmy za dużo wzlotów i upadków w drużynie, potrafiliśmy pojechać dobrze parę wyścigów, ale z kolei też przytrafiało nam się sporo tych gorszych. By wygrywać, drużyna musi jechać równo – mówił w rozmowie z Mateuszem Kędzierskim w pomeczowym wywiadzie dla telewizji Canal+Sport5. Dużo w ostatnim czasie mówi się o ewentualnych przenosinach kapitana Motoru Lublin do właśnie częstochowskiego Włókniarza. Czy oddziałowuje to na Duńczyka w jakikolwiek sposób? – Kompletnie na mnie to nie wpłynęło. Nie czytam tych wszystkich spekulacji na swój temat. Szczerze mówiąc, takie dywagacje to żart i nie ukrywam, że mnie to bawi. To zasługa dziennikarzy, którzy nie mają o czym pisać i tym sposobem podbijają sobie klikalność. Ja reprezentuję Motor Lublin i jako drużyna walczymy o to, by wygrać te rozgrywki. To wciąż jest sezon 2022, a nie 2023. Ja dam z siebie 110%, by ten tytuł w tym roku wygrać. Wszystko inne to spekulacje, a ja na takie rzeczy nie mam czasu – wyjaśnił Michelsen. W tym sezonie Duńczyk legitymuje się średnią 2,371 pkt/bieg i jest zdecydowanym liderem Koziołków. Czytaj także: Odejście Michelsena byłoby zaskakujące
fot. Adobe Stock, Viacheslav Yakobchuk Aniu, odeszłaś tak cicho, bez pożegnania. Budzę się rano i nie mogę się pogodzić z myślą, że cię nie ma. Byłaś taka radosna, taka pełna życia… Moja największa miłość. Tak gorąco i prawdziwie można kochać tylko raz. Kiedy powiedziałaś mi, że to koniec, że nigdy mnie nie kochałaś i odchodzisz, ja nie mogłem tego zrozumieć. – Udawałam – oznajmiłaś pełnym przekonania głosem, a ja, głupi, ci uwierzyłem. Nie dociekałem, nie walczyłem o ciebie. Zawalił mi się cały świat, lecz najgorsze miało dopiero nadejść. Jej siostra poprosiła mnie o spotkanie Prawdziwą miłość poznałem dopiero dzięki tobie. Gdy się spotkaliśmy, miałem za sobą kilka krótkich, średnio udanych związków i jeden z dłuższym stażem, który rozpadł się z dnia na dzień. Myślałem wówczas, że oszaleję z rozpaczy i zazdrości, a jednak po czasie przekonałem się, że to był tylko substytut. Marna namiastka uczucia w porównaniu z tym, co do ciebie czułem. Nie byliśmy ze sobą długo, raptem osiem miesięcy, a ja wiedziałem, że jesteś kobietą, z którą chciałbym założyć rodzinę, mieć dzieci. Tą jedyną. Zacząłem myśleć poważnie o przyszłości, planowałem się oświadczyć. Nie zdążyłem, bo skończyłaś naszą znajomość, to było jak grom z jasnego nieba. Wierzyłem w nas. Płakałem jak dziecko, gdy mnie zostawiłaś. – Daj spokój stary, zapomnij o niej. To tylko baba – pocieszał mnie, dość nieudolnie, kumpel, ale ja posyłałem mu wściekłe spojrzenia. Nie chciałem, aby tak o tobie mówił. Nie zasługiwałaś na to. Chciałem wierzyć, że miałaś powód, aby mnie zostawić, a nie zabawiłaś się moim kosztem, chociaż fakty mówiły same za siebie. Zresztą sama tak powiedziałaś… Chciałem zapomnieć, a jednocześnie pamiętać. Żyłem z dnia na dzień, ale tak naprawdę wszystko działo się gdzieś obok, nic nie było mnie w stanie zainteresować. I tak mijał tydzień za tygodniem. Telefon zadzwonił późnym wieczorem. Odrzuciłem połączenie, bo numer był nieznany. Najczęściej dzwonią klienci, a ja nie lubię zabierać pracy do domu. Tym razem „klient” był wyjątkowo natrętny, więc odebrałem. – Dobry wieczór, jestem siostrą Ani. Chciałabym z panem porozmawiać. Czy możemy się spotkać? – Justyna od razu przeszła do rzeczy. Spotkaliśmy się raz czy dwa, ale nasza znajomość była oficjalna. I taka miała pozostać. Na spotkaniu pojawiła się ubrana na czarno, pogrążona w żalu kobieta. Zanim się odezwała, wiedziałem, że stało się coś złego. – Ania umarła – powiedziała na „dzień dobry”, a potem załamał jej się głos. Długo płakała. Czekałem, cierpliwie czekałem na ciąg dalszy, chociaż już po tych słowach wiedziałem, że się nigdy nie pozbieram. Nic nie rozumiałem, mogłem tylko słuchać. – To dlatego z panem zerwała – wytłumaczyła mi Justyna. – Nie rozumiem? O czym pani mówi? Nie chciałaś, bym patrzył, jak odchodzisz – Zależało jej na pańskim szczęściu. Nie chciała pana obarczać swoją chorobą i… umieraniem – spuściła głowę. – Ale kochała pana nad życie. Znałam swoją siostrę i wiem, że nigdy nikogo tak nie kochała. – Ale co jej było? Nigdy na nic się nie skarżyła – spytałem oszołomiony. – Nowotwór mózgu. Lekarze od początku nie dawali jej najmniejszych szans. Pod koniec bardzo cierpiała, ale odchodziła z godnością… – Justyna wytarła nos chusteczką. – Nauczyła mnie, że warto żyć chwilą, czerpać maksimum korzyści z każdego dnia. Odeszła pogodzona z życiem, chociaż przecież tylu rzeczy nie zdążyła zrobić. Nie wyszła za mąż, nie urodziła dzieci. Słyszałem, ale nie słuchałem. Myślami byłem gdzieś daleko. Przy Tobie, Aniu… Przypominałem sobie każdy nasz pocałunek, każdy dotyk. Z innymi kobietami było inaczej. Szybko szliśmy do łóżka, a potem jeszcze szybciej wszystko się kończyło. Z Tobą było wyjątkowo, niepowtarzalnie. Nigdzie się nie spieszyliśmy, poznawaliśmy siebie i nasze ciała stopniowo. Dziś żałuję, że nie oświadczyłem ci się wcześniej, że nie zdążyliśmy zamieszkać razem. Skąd mogłem wiedzieć, że zostało nam dane tak mało wspólnego czasu? Mieliśmy przecież zaledwie po trzydzieści kilka lat. W naszym wieku nie myśli się o śmierci. Nigdzie się nie śpieszyliśmy, bo i po co? „Na wszystko przyjdzie czas”, tak sądziliśmy. Twoja siostra pożegnała się ze mną szybko, wręczając mi list od Ciebie, tak jak prosiłaś. Byłem tak bardzo stęskniony, że jeszcze w kawiarni rozerwałem list i przeczytałem go pospiesznie. A później w domu jeszcze raz, i jeszcze raz. I tak bez końca. Znam jego treść na pamięć. Zbliżałem usta do kartki papieru, na których napisałaś kilka zdań, i wyobrażałem sobie, że w ten sposób, za ich pośrednictwem, mogę cię dotknąć, poczuć, pocałować. Wąchałem wnętrze koperty, szukając twojego zapachu, ale go tam nie znalazłem. Dlaczego, Aniu? Dlaczego nie pozwoliłaś mi zostać z Tobą do końca? W liście tłumaczysz, że nie chciałaś mnie obarczać swoją chorobą, że pragnęłaś, abym zapamiętał cię pełną życia. Prosiłaś najbliższych, aby uszanowali twoje zdanie, chociaż oni się z nim nie zgadzali. Ja też się nie zgadzam. Czy zapytałaś mnie? Czy pomyślałaś o tym, czego ja bym chciał? Zostałbym z Tobą do końca i trzymał za rękę. Prosisz, abym poznał kogoś i żył pełnią życia. Aniu, odeszłaś tak cicho, a ja… Ja tak bardzo tęsknię za tobą i żałuję każdego dnia, w którym nie mogłem być przy tobie i wspierać cię w tym najtrudniejszym życiowym wyzwaniu – w umieraniu. Czytaj także:„Mąż jak ognia unika prac domowych. Nie przeszkadza mu, że to ja wszystko naprawiam. Ale gdy pomógł mi sąsiad, była afera”„Sąsiadów zżera zazdrość, bo na mojej ziemi znaleziono skarb. A to moja wina, że przez głupotę kasa przeszła im koło nosa?”„Moja dziewczyna przygarnęła pod swój dach obcego faceta. To niby tylko kolega, ale jestem pewien, że zamierza ją uwieść”
Pańska sprawa, proszę pana,żem ja taka nie ubrana - rzekła kaczka, płasko leżąc,całkiem goła, na się tym bardzo wzruszył,po jabłka do sadu ruszył,po drodze spotkał sąsiada -słuchaj - moja kaczka gada ! Sąsiad na to - mój ty drogi ,jakoś ci się plączą nogi!Gdyś przyrządzał ową kaczkę,pewnieś wypił wina flaszkę!Lepiej winem podlej kaczkę,miast obalać drugą flaszkę,bo zobaczysz i usłyszysz,jak tańcują białe myszy ! ! ! Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu: przepis na kaczkę z jabłkami . . .. Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku "zgłoś".
niedziela, listopada 13, 2005 a ja taka ubrana:/ :] ...bo ja tanczyc chce... moze nauczysz mnie jak tanczy sie.. :) kilka gram spadlo:] ja taka nieubrana... raczej ubrana hehe... zapomnij o problemach i usmiechniety badz... // posted by _MiLka_ @ 13:00 << Home
“Nie była taka jak wszystkie kobiety, które spotkałem do tej w duszy tyle samo uśmiechów co smutku, które nigdy się nie narodziły, tyle samo była taka jak wszystkie kobiety, marzyła jasno, ale jej marzenia były rzeczywistością, optymistka twardo stąpająca po ziemi. Była piękna i wiedziała o tym, ale skupiała się na pięknie wewnętrznym, dlatego nie była taka, jak inne szczęśliwa, nawet ze swoim szalona, świadoma, tęczę, szare zwykle dni, kwiaty, naturę i życie, kochała ponad była taka jak inne kobiety, dla mnie idealna, na swój sposób, na moje kogoś kto taka w zbroi, jak żołnierz, który zawsze musi wygądać na królową mojego w głębi duszy, pod tą całą osłoną, przed światem była jak papierowa dziewczyna, krucha i bardzo wrażliwa”.Sześćdziesiąt Sekund
a ja taka nie ubrana