Grodzki w TVP uderza we władze i media publiczne. TVP oskarżała Tomasz Grodzkiego, że „zażądał” emisji orędzia w czasie meczu lub w czasie „Wiadomości”. „Ze względu na
Premier Mateusz Morawiecki podczas inauguracyjnego posiedzenia Sejmu X kadencji złożył dymisję swojego rządu. Trafiła ona na ręce marszałka seniora Marka Sawickiego.
Pod nią jest i, wierzę w to, zawsze będzie miejsce dla każdego z nas. Także w roku 2019 przypomnimy sobie i światu jak wielki jest polski duch wolności. Okazją do tego jest stulecie powstania wielkopolskiego i pierwszego z trzech powstań śląskich, 80. rocznica wybuchu II wojny światowej oraz 20-lecie członkostwa Polski w NATO.
WPHUB. Strona główna Gospodarka Biznes i Gospodarka Polska odjeżdża Europie. Najbliższy czas "będzie trudny". Notowania. Damian Szymański. | 27.02.2023 11:37. aktualizacja 27.02.2023 17:45
Udostępnij: We wtorek orędzie prezydenta Andrzeja Dudy (fot. KPRP) Wieczorem prezydent Andrzej Duda wygłosi orędzie do narodu – potwierdziła Polskiemu Radiu szefowa Kancelarii Prezydenta Grażyna Ignaczak-Bandych. Nie podała szczegółowej tematyki prezydenckiego wystąpienia. „Save Ukraine”. Prezydent: Dobro zwycięży. Prezydent
Uważam, że dziś, w 57. Światowy Dzień Modlitw o Powołania, słowa te mogą zostać podjęte na nowo i skierowane do całego Ludu Bożego na tle fragmentu Ewangelii, który mówi nam o szczególnym doświadczeniu, które spotkało Jezusa i Piotra podczas burzliwej nocy nad jeziorem Tyberiadzkim (por. Mt 14, 22-36). Po rozmnożeniu chlebów
ohu3r. Opis produktuW perspektywie zakończonej pielgrzymki Następcy Świętego Piotra do Polski - nowego, pełniejszego i bardziej dla nas wszystkich czytelnego znaczenia nabierają Przemówienia Benedykta XVI do biskupów polskich. Publikacja - ilustrowana kolorowymi fotografiami - dokumentuje 3 osobne orędzia skierowane do trzech kolejnych grup polskiego episkopatu, przybyłych na zakończenie 2005 roku z wizytą do progów apostolskich "ad limina Apostolorum". Nie mamy wątpliwości, że to orędzie papieskie staje się obecnie podstawowym drogowskazem dla Kościoła polskiego, wyznaczającym drogę na najbliższy czas. Jest to jednocześnie pierwszy oficjalny dokument Benedykta XVI drukowany przez Pallottinum. Byłoby dobrze, gdyby dokument ten, przekazany na ręce naszych Pasterzy, nie pozostał zamknięty tylko w gronie Czcigodnych Adresatów. Wyczuwamy bowiem, iż Ojciec Święty, przekazując swe orędzie biskupom, kieruje je do całego polskiego Kościoła, do każdego z nas! Mamy więc oto niepowtarzalną okazję, by nie polegać na spekulacjach różnych mediów, lecz samodzielnie poznać i rozważyć słowa papieża. Niech więc ta publikacja pomoże nam otworzyć serca i rozpalić narodową gościnność na przyjęcie Benedykta XVI. Polecane produkty Księga Jeremiasza, Lamentacje,Księga Barucha, Księga Ezechiela PISMO ŚWIĘTE NOWEGO TESTAMENTU z komentarzem duchowym Inne z kategorii Dekret Penitencjarii Apostolskiej. Modlitwy do Świętego Józefa O braterstwie i przyjaźni społecznej Do Ludu Bożego i wszystkich ludzi dobrej woli Do młodych i całego Ludu Bożego O powołaniu do świętości w świecie współczesnym
Ostatni rok pokazał nam, jak bardzo jesteśmy od siebie współzależni. Wszyscy jesteśmy częścią tego samego teatralnego ekosystemu, chociaż w różnych funkcjach, miejscach, na różny sposób i z różnym finansowaniem. Wszyscy tworzymy jedną różnorodną całość. Wszyscy zostaliśmy wystawieni na próbę, oddzieleni od widzów i siebie nawzajem, zamknięci w domach. Nie mogąc oddać się pracy twórczej, zanurzyliśmy się w codzienności, od której tak chętnie wcześniej oddalaliśmy się w świat teatru, na terenie którego staraliśmy się tworzyć alternatywne, utopijne opowieści i systemy, które miały być lepsze niż nasza rzeczywistość. Z tych wielkich projektów i planów musieliśmy wrócić do naszych domów i na nowo zbudować ten realny, najbliższy świat, dla którego przez lata nie starczało nam czasu, uwagi i cierpliwości. Część z nas wróciła do swoich bliskich i w relacji z nimi odnalazła wsparcie, część te relacje zerwała, a część nie miała do kogo wrócić i od roku pozostaje sama. Do nas wszystkich kieruję słowa: Zatroszczmy się o siebie! Skoro musieliśmy się zatrzymać, zróbmy to i zobaczmy, w jakim stanie znajduje się świat, który współtworzymy. Znajdujemy się w momencie, w którym system produkcyjny – serce układu teatralnego – stanowczo zwolnił, a szkielet podtrzymujący instytucję powoli zaczął się kruszyć. Zamiast wielkich dzieł ujawniły swą obecność małe narracje, dotąd skrzętnie ukrywane. Siła głosów i historii, które zaczęły opuszczać teren milczenia, które zaczęły wychodzić szczelinami zza kurtyny, okazuje się przerażająco wielka. Lekceważony do tej pory, wyśmiewany, uciszany, ugrzeczniany, zastraszany, dyscyplinowany głos wprowadził w drżenie mocno już skostniały system teatralny, którego wszystkie i wszyscy jesteśmy częścią. Wszyscy drżymy słuchając historii przemocy, które działy się tak blisko nas. Drżą w posadach ściany systemu, który przez lata utrzymywał w cieniu tak wiele przemocowych historii, dokonywanych w imię Sztuki. Wielka jest siła takiego milczenia, ale jeszcze bardziej potężna jest siła nowych głosów i historii, które manifestują sprzeciw wobec stosowanym formom przemocy. Rebecca Solnit mówi o tych nowych głosach, że są jak wulkany, które wybuchają na otwartych wodach, dając początek nowym wyspom. Mówi wyraźnie: to jest moment, kiedy świat się zmienia! Wychodzimy ze strefy cienia, dodając sobie odwagi słowami: „Nigdy nie będziesz szła sama!” – to te słowa solidaryzują nas, prowadzą i dają poczucie wspólnoty. Nie ma teraz ważniejszego zadania niż troska o te głosy, które ryzykując wszystko, opuszczają prywatne przestrzenie, by znaleźć się w strefie publicznej, domagając się swych praw i odzyskując dla siebie miejsce, siłę, autonomię. To właśnie teraz teatr odzyskuje utracony głos i swoją ukrywaną tożsamość. Jako kobieta, pedagożka, reżyserka i współtwórczyni Teatru 21, od wielu lat jestem świadkiem tego, jak wielką moc posiada teatr, który pozwala mówić. Od lat z bliska obserwuję, jak głos osób, które uznano za najsłabsze społecznie, może rosnąć w siłę, by odzyskiwać dla siebie utraconą obecność, by zjednywać sobie kolejnych sojuszników i sojuszniczki! Teatr jest każdym z nas, ma twarz każdego/ każdej z nas; jest każdą historią, którą uwalniamy, tworząc tym samym, jak mówi Solnit, dźwignię, która pozwoli nam siebie ocalić! Tworzymy unikalny, różnorodny ekosystem, w którym jest miejsce dla każdej osoby! Naszym zadaniem jest zadbanie o tych, którzy w społecznym systemie wydają się dziś najsłabsi. Odzyskamy siłę teatru tylko wtedy, kiedy otworzymy się na różnorodne głosy, ukryte historie, wprowadzimy nowych bohaterów i nowe bohaterki, nową publiczność, dla której często, to co robiliśmy było i nadal jest całkowicie niedostępne! Otwórzmy teatr! Wpuśćmy tych, którzy chcą wejść do środka! Pozwólmy, by teatr stał się wspólnym i bezpiecznym ekosystemem, w którym nie ma już miejsca na jakąkolwiek przemoc i bariery komunikacyjne oddzielających nas od ogromnej części publiczności! To my jesteśmy odpowiedzialni za pełną dostępność, która powinna stać się normą! Już najwyższy czas na te zmiany! To drżenie, to znak, że świat się zmienia i tylko od nas zależy, w jakim kierunku pójdziemy! Dziękując za możliwość zabrania głosu w tym ważnym dla nas dniu, przekazuję Państwu tegoroczne hasło Teatru 21: Nie zostawiajmy nikogo w tyle! Justyna Sobczyk
Przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki w sobotę przed Niedzielą Palmową wygłosi nadzwyczajne orędzie wprowadzające katolików w Polsce w Wielki Tydzień - poinformował PAP rzecznik Episkopatu Polski ks. Paweł Rytel-Andrianik. Orędzie zostanie wyemitowane 4 kwietnia o godz. w Programie Pierwszym Telewizji Polskiej oraz w innych środkach społecznego przekazu. "Osoby wierzące nie pamiętają Świąt Wielkanocnych bez procesji wielkanocnej, bez wypełnionego kościoła, bez poświęcenia pokarmów. To bardzo trudny czas dla nas wszystkich, zarówno dla wiernych świeckich, jak i dla duszpasterzy. Tym bardziej zachęcam do wysłuchania orędzia przewodniczącego KEP, aby znaleźć tam duchową pomoc i nadzieję" - powiedział ks. Paweł Rytel-Andrianik. Dodał, że orędzie ma być pomocą na najbliższy czas i wskazówką, jak dobrze przeżyć Wielki Tydzień w obecnych warunkach. Ks. Rytel-Andrianik przypomniał, że od początku pandemii przewodniczący Episkopatu Polski zabiera głos, odnosząc się do aktualnej sytuacji. W komunikacie z 28 lutego, jeszcze przed pojawieniem się koronawirusa na terenie Polski, zachęcił duchowieństwo i wiernych do zachowania zwiększonej ostrożności oraz do wzmożonej modlitwy. Podobnie w komunikacie z 10 marca, a następnie z 13 marca, w związku z wprowadzeniem stanu zagrożenia epidemicznego w Polsce i ograniczeniem liczby uczestników zgromadzeń. Poprosił wtedy kapłanów i osoby życia konsekrowanego, aby każdego dnia o godzinie odmawiali w kościele różaniec w intencji osób chorych, tych, którzy się nimi opiekują, jak również służb medycznych i sanitarnych. Do wiernych zwrócił się zaś z prośbą, aby w tym samym czasie odmawiali różaniec w swoich rodzinach. W orędziu telewizyjnym z 14 marca przewodniczący KEP zachęcił do korzystania z dyspensy od uczestnictwa w niedzielnej mszy św. i do łączenia się ze wspólnotą Kościoła za pośrednictwem transmisji. Poprosił też o przyjęcie ze zrozumieniem ograniczeń nakładanych przez służby sanitarne. Odnosząc się do zarządzenia Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski z 12 marca oraz dekretów biskupów diecezjalnych, podkreślił w orędziu: "Zdaję sobie sprawę z tego, że zarządzenia te mogą być dla niektórych trudne do zaakceptowania. Mimo to - ze względu na zdrowie własne i bliźnich - bardzo proszę o przyjęcie ich w duchu miłości bliźniego". "Kościoły nie są zamknięte, są otwarte dla modlitwy prywatnej, niemniej jednak jesteśmy zobowiązani do respektowania porządku naturalnego, jaki jest wymuszony przez stan epidemii" - powiedział przewodniczący Episkopatu Polski. W związku z ograniczeniami liczby wiernych mogących uczestniczyć w zgromadzeniach religijnych do pięciu osób, abp Gądecki w komunikacie z 24 marca prosił o uwzględnienie tego faktu w kontekście nadchodzących celebracji, w tym liturgii Wielkiego Tygodnia, "ze względu na zdrowie i życie Polaków". W przesłaniu wideo na piątą niedzielę Wielkiego Postu abp Stanisław Gądecki kolejny raz poprosił o wyrozumiałość wobec obostrzeń, które wiążą się ze stanem epidemii koronawirusa oraz apelował o solidarność i wzajemną pomoc. Przewodniczący KEP, będąc 30 marca w centrali Caritas Archidiecezji Poznańskiej, zaznaczył: "Działalność charytatywna Kościoła różni się tym od zwykłej filantropii, że nie bazuje wyłącznie na ludzkich siłach, ale swoje źródło upatruje w Bogu".
Afryka. Właściwie to sam jej geometryczny środek. Niewielkie państewko. Z zielonym lasem deszczowym na zachodzie. I sawanną na wschodzie. Z licznymi górami i pagórkami. Z ulokowanymi pomiędzy nimi malowniczymi jeziorami. Ze schodkowo układającymi się tarasami oraz gruntami ornymi. Oraz niespełna 6 milionami mieszkańców. Tak wygląda Rwanda początku lat 80. XX wieku. Znajdująca się w południowo-wschodniej części kraju niewielka wioseczka Zaza wydaje się być afrykańskim rajem na ziemi. Sąsiadująca ze słodkowodnym Jeziorem Mugesera otocznia jest zielonymi pagórkami i plantacjami bananowców. To właśnie w tej zapomnianej przez świat mieścinie przychodzi na świat maleńka Alphonsine Mumureke. Jest rok 1965. Pochodzi z rozbitej rodziny. Rodzice rozwodzą się i opiekę nad dziewczynką zaczyna sprawować wyłącznie matka. Pewnie po części przez to dziewczynka od maleńkości cechuje się wewnętrzną skrytością i tajemniczością. Jest w tym wszystkim jednak bardzo pobożna. Przejawia wielką miłość ku Matce Bożej. Chętnie uczestniczy we Mszy świętej. Wreszcie kierowana szlachetnymi ideałami zapisuje się w gimnazjum do miejscowego harcerstwa. Z czasem rodzina przenosi się na drugi koniec kraju. Na południowy-zachód. Do miasteczka Kibeho. Tutaj lphonsine zostaje zapisana do szkoły prowadzonej przez siostry zakonne ze Zgromadzenia Córek Maryi. Ma szesnaście lat. Jest sobota 28 listopada 1981 roku. Zegar wskazuje godzinę12:35. Alphonsine krząta się w refektarzu dla uczennic. Usługuje przy stole. W pewnej chwili słyszy wyraźny głos wołający w jej stronę słowa „Dziecko moje!” Dziewczynka prędko wychodzi na korytarz, skąd dobiegają słowa. Tutaj pada na kolana, bo widzi niezwykle piękną i urodziwą kobietę. Nastolatka, uczyniwszy znak krzyża, pyta widzianą panią, kim ona jest. W odpowiedzi słyszy: „NdiNyinaWaJambo”. Dziewczynka doskonale rozumie te słowa. W miejscowym języku oznaczają one „Jestem Matką Słowa”. Tak zaczynają się najbardziej nam współczesne z potwierdzonych przez Kościół maryjnych objawień. Objawienia w Kibeho. Właśnie obchodzimy ich jubileuszową 40. rocznicę. Zielony księżyc i taniec gwiazd Mało kto wierzy Alphonsine. Dziewczynka z zapałem opisuje piękno zobaczonej postaci. Opowiada, że skóra Matki Bożej wcale nie była zupełnie biała. Że Maryja była boso. Że widziała Ją ubraną w białą tunikę i biały welon. Że ręce miała mieć złożone na wysokości piersi, z palcami skierowanymi ku górze. Niestety niewielu słucha tych zwierzeń z uwagą. Część zaczyna wręcz podejrzewać dziewczynkę o poważną chorobę umysłową. Tymczasem Matka Boża ukazuje się nastolatce po raz kolejny. I to już następnego dnia, w niedzielę 29 listopada. Od tej pory będzie się objawiać dziewczynce niemal co tydzień przez cały grudzień. Nie pomaga to jednak nastolatce. Jej opowieści narażają ją na kolejne szyderstwa i kpiny. Zwłaszcza ze strony rówieśników. 8 maja 1982 roku dziewczynka skarży się Matce Bożej: „Ludzie mówią, że jestem szalona”. Na odpowiedź Maryi nie trzeba długo czekać. Wpierw z podanymi Jej do poświęcenia przez dziewczynkę różańcami zaczyna dziać się coś dziwnego. A zwłaszcza z jednym. Staje się nienaturalnie ciężki. Jak się potem okaże, należy do jednej z uczennic, które najbardziej zaciekle krytykują Alphonsine za jej opowieści o objawieniach. To jednak nie koniec. Jeszcze tego samego dnia tak nauczyciele, jak i uczniowie będą świadkami niezwykłych znaków na niebie. Zaobserwują choćby znany z fatimskich objawień taniec słońca. Ujrzą zielonkawy księżyc, zauważą taniec gwiazd, czy świetliste krzyże. Dlaczego akurat Rwanda? Jednak to wcale nie niebiańskie cuda będą tym, dlaczego Maryja pojawiła się w maleńkiej rwandyjskiej wiosce. Matka Boża ma dla dziewczynek (wkrótce do Alphonsine dołączą jeszcze dwie widzące: Nathalie Mukamazimpaka i Marie Claire Mukangango) do przekazania istotne orędzie dla ludzkości. Podczas objawienia się Matki Boże Marie Claire Mukangango 2 marca 1982 roku Maryja przekaże jej piorunujące słowa. Słowa, które dziewczynka ma przekazać wszystkim, których spotka: „Żałuj za grzechy! Żałuj za grzechy! Żałuj za grzechy! Nie zwracam się tylko do ciebie, lecz do wszystkich. Ludzie współcześni nie czują już tego zła, które czynią. Kiedy ktoś popełni grzech, nie przyznaje się, że źle postąpił. Proszę was, żałujcie za grzechy. Jeśli będziecie odmawiać tę koronkę, rozważając ją, będziecie mieli siłę do wzbudzenia w sobie skruchy. Dzisiaj wielu ludzi nie potrafi już prosić o przebaczenie. Ci ludzie znów krzyżują Syna Bożego. Przyszłam wam o tym przypomnieć, szczególnie tu, w Rwandzie, gdyż znajduję tu jeszcze ludzi pokornych, którzy nie są przywiązani do bogactw ani do pieniędzy”. Koronka, o której mówi Marie Claire Mukangango Maryja to Różaniec do Siedmiu Boleści. Tajemnicza modlitwa, o której wierni zwyczajnie w świecie zapomnieli. Odmawiana jedynie przez pojedyncza zgromadzenia zakonne stała się obecnie zanikającym zjawiskiem w praktycznie całym Kościele. Musiała pojawić się sama Matka Jezusa, aby przypomnieć ludzkości o zbawiennej praktyce wypływającej z nabożnego odmawiania tej modlitwy. Od tej pory Marie Claire Mukangango otrzyma za zadanie rozpowszechnienie zapomnianej przez ludzkość modlitwy Różańca do Siedmiu Boleści po całym świecie. Z jednoczesnym poleceniem, aby nie opuszczać Kibeho. Dziewczynka nie ma zupełnie pomysłu, jak pogodzić te dwa żądania. Dowie się dopiero za jakiś czas… Od Tepeyac do Kibeho Andrzej Czachorowski jest przedsiębiorcą. Jego firma zajmująca się obrotem artykułami spożywczymi radzi sobie na rynku naprawdę nie najgorzej. Po ludzku rzecz biorąc Andrzej może czuć się w życiu spełnionym. On sam jednak zdążył się już w życiu przekonać, że to wcale nie pieniądze, nie firma, nie zyski są w życiu najważniejsze. – Można być w życiu człowiekiem uważającym się za wierzącego, a wcale się nie modlić. To prosta droga do upadku. Do niewiary de facto – odpowiada dziś o swoim nawróceniu. Niewątpliwie wielką rolę w nawróceniu Andrzeja miała sama Maryja. To właśnie dla Niej przedsiębiorca zaczął zgłębiać tajemnice kolejnych maryjnych objawień. Zaczytywał się tak w orędziu wygłoszonym przez Matkę Bożą pod meksykańskim wzgórzem Tepeyac, jak w słowach, które Maryja powiedziała młodej Bernadetce we francuskich Pirenejach. Póki co były to jednak podróże palcem po mapie. Z wnikliwą lekturą szczegółów tych objawień. Z czasem przybył do Gietrzwałdu. I gdy myślał, że z maryjnych miejsc poznał już praktycznie wszystkie, pewnego dnia podczas wertowania wiadomości w telefonie wpadła mu w oko informacja o najbardziej nam współczesnych objawieniach. Tych w rwandyjskim Kibeho. Decyzja była natychmiastowa. Czachorowski nie miał jeszcze świadomości, jak bardzo pielgrzymka do Afryki Centralnej zmieni jego życie. Obróci do góry nogami. Cud w polskim zakładzie karnym Wróciwszy z rwandyjskiej ziemi, Andrzej nadal nie potrafi otrząsnąć się z szoku. Wyjść ze zdumienia. Teraz już doskonale wie, po co tam pojechał. Od poznanego na miejscu księdza Leszka Czeluśniaka MIC, mariańskiego misjonarza posługującego od lat w Rwandzie, otrzymuje przed wyjazdem kilkadziesiąt różańców. Różańców, których w Polsce praktycznie nikt już nie produkuje. Czachorowski ma je rozdać w ojczyźnie. Jako zaczyn. Ziarno mające dać początek czemuś większemu. – Pójdziesz teraz ze mną do osadzonych i powiesz im dokładnie to samo, co mi przed chwilą – poruszony świadectwem Andrzeja ksiądz Tomasz wstaje powoli od drewnianego stołu w więziennej rozmównicy. Jest tutejszym kapelanem. Posługuje w sztumskim Zakładzie Karnym już czwarty rok. – A jak nikt nie przyjdzie na spotkanie? – oponuje zaskoczony propozycją Andrzej. – To trudno. Bądźmy otwarci i róbmy swoje – dodaje z delikatnym uśmiechem duchowny. Na salce, w której zwykle odbywają się podobnego rodzaju spotkania, póki co nadal nikt się nie pojawił. Andrzej siedzi z obok księdza Tomasza i ze zdenerwowania rysuje długopisem po kartce. Czy to właśnie tak ma wyglądać? Jego „wielka misja” propagowania modlitwy Maryi? W pewnym momencie drzwi do salki uchylają się. Pojawia się w nich twarz mężczyzny. – To tutaj ma odbywać się spotkanie z panem, co będzie mówić o Maryi z Kibeho? – pyta nieśmiało. – Tak, tak, zapraszamy – Andrzej z podekscytowania aż wstaje z miejsca. Mężczyzna zasiada na jednym z rozstawionych plastikowych krzesełek. Póki co jest jedynym, który się pojawił. Nie mija jednak minuta, jak w drzwiach pojawia się kolejny osadzony. I zaraz następny. Finalnie na spotkanie przychodzi siedmiu więźniów. – Co ksiądz na to? – szepcze do kapelana nieco zawiedziony frekwencją Andrzej. Za parę chwil rozpoczyna swoje świadectwo. – Ty rób swoje. A resztę zostaw Maryi… – odpowiada ze spokojem duchowny. Dopiero przy historii maryjnych objawień w afrykańskim Kibeho i matczynej prośby Najświętszej Panienki odnośnie Różańca do Siedmiu Boleści dociera do Andrzeja, że słuchających go w tej chwili jest dokładnie tylu, ilu potrzeba do wspólnego odmówienia tej modlitwy. Więźniowie z entuzjazmem podchwytują propozycję Andrzeja co do tkania specyficznych różańców, których tak bardzo brakuje w Polsce. Wieść o niezwykłej historii, jaka wydarzyła się w dalekiej Afryce, obiega zakład coraz szybciej i szybciej. Na następne spotkanie z Andrzejem przyjdzie już nie siedmiu, ale niespełna pięćdziesięciu osadzonych. – Widzisz? – uśmiecha się ksiądz Tomasz. – To nie nasza rzecz martwić się o efekty naszej posługi. Niebo i tak ma swój plan. Polskie Kibeho – W tym roku mamy jubileusz objawień – na twarzy księdza Leszka Czeluśniaka MIC pojawia się rumieniec poruszenia. – Po ludzku patrząc to fatalny czas. W Rwandzie mamy kolejny lock-down. Pielgrzymów jest dużo mniej niż przed pandemią. Prace remontowe stanęły, bo nie ma funduszy. Ale przecież nie jesteśmy sami… Marianin z pomocą Stowarzyszenia Pomocników Mariańskich na warszawskich Stegnach pragnie rozpowszechnić tegoroczne obchody jubileuszu pierwszych objawień w Kibeho. – Planujemy połączenie Polski z Kibeho. Chcemy, aby po odprawionej w Polsce Mszy Świętej nastąpiło odmówienie Różańca do Siedmiu Boleści w siedmiu językach. – W Polsce centralą tego jubileuszu będzie mój rodzimy kościół w Gdańsku Jelitkowie – dopowiada Andrzej Czachorowski. – Swój udział we mszy w poniedziałek 29 listopada zapowiedział już biskup Tadeusz Wojda. Będziemy czynić starania, aby połączyć się zdalnie z Kibeho i razem z widzącą Nathalie odmówić Różaniec do Siedmiu Boleści. Słuchając tego przedsiębiorcy, nie sposób nie zarazić się jego entuzjazmem. Podobnie jak zdążyli się już nim zarazić więźniowie wszystkich osiemnastu zakładów karnych, które odwiedził do tej pory Czachorowski. Angażując swoje siły w ręczną produkcję różańców. – Niektórzy z nich poświęcają temu zajęciu praktycznie cały wolny czas. Tkają w dzień, tkają w nocy. Dla mnie to namacalny cud. Proszę o tym napisać – prosi Andrzej. – O tym powinno się trąbić na dachach! Osadzeni za ciężkie przestępstwa ludzie całymi dniami składają różańce i modlą się na nich! Rzeczywiście. Owoce pracy zainspirowanych historią Matki Bożej z Kibeho osadzeni wyprodukowali do tej pory już tysiące różańców. W samym zakładzie karnym w Wejherowie ich liczba przekroczyła już 150 tysięcy. – Dla mnie ta historia to prawdziwy fenomen. Dowód żywej wiary. I namacalnego wstawiennictwa samej Maryi – wykrzykuje z radością Andrzej. – Czy potrzeba nam jeszcze dowodów? Więzienne Różańce do Siedmiu Boleści trafiły już do 24 krajów. Od Stanów Zjednoczonych po Meksyk. Od Syrii po Australię. Na egzotycznych Filipinach skończywszy. W najbliższy poniedziałek 29 listopada będzie się na nich modlić cały świat (ze względu na to, że dzień rocznicowy 28 listopada jest w tym roku jednocześnie pierwszą Niedzielą Adwentu, uroczystości rocznicowe zostały przeniesione na dzień później). Msza Święta rocznicowa z nabożeństwem do Matki Boże z Kibeho oraz odmówieniem Różańca do Siedmiu Boleści odbędzie się w poniedziałek 29 listopada w gdańskim kościele w Jelitkowie (ul. Kapliczna 15) o g. 17. Program uroczystości: Program uroczystości: 1. Poświęcenie figury Matki Bożej Słowa 2. Wystąpienie widzącej Nathalie Mukamazimpaka i misjonarza ks. Leszka Czaluśniaka MIC #z Rwandy 3. Różaniec do 7 Boleści w wersji z objawień maryjnych w Kibeho (w różnych językach) 4. Eucharystia pod przewodnictwem Abpa Tadeusza Wojdy Transmisja na żywo na kanale YouTube Parafii pw. Św. Apostołów Piotra i Pawła w Gdańsku-Jelitkowie. Boleść matki skazanego A co z produkowanymi przez skazanych różańcami dzieje się dalej? Odpowiedź jest zupełnie prosta. I oczywista zarazem. Są rozdawane. Tak, jak o to prosiła nastoletnią Marie Claire Mukangango sama Maryja. By modlitwa ta na nowo otoczyła świat. Młoda Afrykanka z pewnością nie mogła się spodziewać, że narzędziem pomocy w jej posłudze okaże się pewien nieznany jej Polak z Pomorza. Prócz inspirowania samych osadzonych do produkcji różańców Andrzej Czachorowski także je bowiem i rozwozi. I to po całym świecie. Robi to najczęściej przy okazji swoich biznesowych podróży. Więzienne różańce trafiły w ten sposób już do 24 krajów. Od Stanów Zjednoczonych po Meksyk. Od Syrii po Australię. Na egzotycznych Filipinach skończywszy. – Dopiero z czasem doszło do mnie, jak bardzo osobista może to być modlitwa dla samych osadzonych – opowiada mocno wzruszony Andrzej. – Istotą tej modlitwy jest przecież rozważanie każdej z siedmiu boleści, o jakich w przypadku Maryi mówi nam Pismo. Jedną z tych boleści jest przepowiednia starca Symeona pod jerozolimską świątynią. Gdy to opowiada on Matce Jezusa, co czeka Jej Syna. Maryja już wówczas zaczyna przeżywać wszystko to, co przeżywa de facto też i każda matka, która dostaje informację o wyroku skazującym jej syna. Ci osadzeni w zakładach karnych mężczyźni doskonale to wyczuwają. Zwłaszcza, gdy modlą się Różańcem Siedmiu Boleści po raz pierwszy. Źródło:
ITI co roku prosi wybitną osobistość polskiej kultury o przesłanie do środowiska. W tym roku wybrano Justynę Sobczyk. “Ostatni rok pokazał nam, jak bardzo jesteśmy od siebie współzależni. Wszyscy jesteśmy częścią tego samego teatralnego ekosystemu, chociaż w różnych funkcjach, miejscach, na różny sposób i z różnym finansowaniem. Wszyscy tworzymy jedną różnorodną całość. Wszyscy zostaliśmy wystawieni na próbę, oddzieleni od widzów i siebie nawzajem, zamknięci w mogąc oddać się pracy twórczej, zanurzyliśmy się w codzienności, od której tak chętnie wcześniej oddalaliśmy się w świat teatru, na terenie którego staraliśmy się tworzyć alternatywne, utopijne opowieści i systemy, które miały być lepsze niż nasza tych wielkich projektów i planów musieliśmy wrócić do naszych domów i na nowo zbudować ten realny, najbliższy świat, dla którego przez lata nie starczało nam czasu, uwagi i cierpliwości. Część z nas wróciła do swoich bliskich i w relacji z nimi odnalazła wsparcie, część te relacje zerwała, a część nie miała do kogo wrócić i od roku pozostaje sama. Do nas wszystkich kieruję słowa: Zatroszczmy się o siebie!Skoro musieliśmy się zatrzymać, zróbmy to i zobaczmy, w jakim stanie znajduje się świat, który współtworzymy. Znajdujemy się w momencie, w którym system produkcyjny – serce układu teatralnego – stanowczo zwolnił, a szkielet podtrzymujący instytucję powoli zaczął się kruszyć. Zamiast wielkich dzieł ujawniły swą obecność małe narracje, dotąd skrzętnie ukrywane. Siła głosów i historii, które zaczęły opuszczać teren milczenia, które zaczęły wychodzić szczelinami zza kurtyny, okazuje się przerażająco wielka. Lekceważony do tej pory, wyśmiewany, uciszany, ugrzeczniany, zastraszany, dyscyplinowany głos wprowadził w drżenie mocno już skostniały system teatralny, którego wszystkie i wszyscy jesteśmy częścią. Wszyscy drżymy słuchając historii przemocy, które działy się tak blisko nas. Drżą w posadach ściany systemu, który przez lata utrzymywał w cieniu tak wiele przemocowych historii, dokonywanych w imię Sztuki. Wielka jest siła takiego milczenia, ale jeszcze bardziej potężna jest siła nowych głosów i historii, które manifestują sprzeciw wobec stosowanym formom przemocy. Rebecca Solnit mówi o tych nowych głosach, że są jak wulkany, które wybuchają na otwartych wodach, dając początek nowym wyspom. Mówi wyraźnie: to jest moment, kiedy świat się zmienia! Wychodzimy ze strefy cienia, dodając sobie odwagi słowami: „Nigdy nie będziesz szła sama!” – to te słowa solidaryzują nas, prowadzą i dają poczucie wspólnoty. Nie ma teraz ważniejszego zadania niż troska o te głosy, które ryzykując wszystko, opuszczają prywatne przestrzenie, by znaleźć się w strefie publicznej, domagając się swych praw i odzyskując dla siebie miejsce, siłę, autonomię. To właśnie teraz teatr odzyskuje utracony głos i swoją ukrywaną tożsamość. Jako kobieta, pedagożka, reżyserka i współtwórczyni Teatru 21, od wielu lat jestem świadkiem tego, jak wielką moc posiada teatr, który pozwala mówić. Od lat z bliska obserwuję, jak głos osób, które uznano za najsłabsze społecznie, może rosnąć w siłę, by odzyskiwać dla siebie utraconą obecność, by zjednywać sobie kolejnych sojuszników i sojuszniczki! Teatr jest każdym z nas, ma twarz każdego/ każdej z nas; jest każdą historią, którą uwalniamy, tworząc tym samym, jak mówi Solnit, dźwignię, która pozwoli nam siebie ocalić! Tworzymy unikalny, różnorodny ekosystem, w którym jest miejsce dla każdej osoby!Naszym zadaniem jest zadbanie o tych, którzy w społecznym systemie wydają się dziś najsłabsi. Odzyskamy siłę teatru tylko wtedy, kiedy otworzymy się na różnorodne głosy, ukryte historie, wprowadzimy nowych bohaterów i nowe bohaterki, nową publiczność, dla której często, to co robiliśmy było i nadal jest całkowicie niedostępne! Otwórzmy teatr! Wpuśćmy tych, którzy chcą wejść do środka! Pozwólmy, by teatr stał się wspólnym i bezpiecznym ekosystemem, w którym nie ma już miejsca na jakąkolwiek przemoc i bariery komunikacyjne oddzielających nas od ogromnej części publiczności! To my jesteśmy odpowiedzialni za pełną dostępność, która powinna stać się normą! Już najwyższy czas na te zmiany! To drżenie, to znak, że świat się zmienia i tylko od nas zależy, w jakim kierunku pójdziemy! Dziękując za możliwość zabrania głosu w tym ważnym dla nas dniu, przekazuję Państwu tegoroczne hasło Teatru 21: Nie zostawiajmy nikogo w tyle!” Justyna Sobczyk
orędzie dla polski na najbliższy czas